niedziela, 31 marca 2013

9



Dni mijały, a ja żyłam od jednego listu do drugiego. Powinnam skupiać się na szkole, w końcu liceum to poważna sprawa, ale moje myśli zaprzątało coś innego. Właściwie to ktoś inny.
W jednym z pierwszych listów Harry napisał, że ma zamiar zgłosić się do brytyjskiego X Factora, a dziś gdy znalazłam kolejny list, dowiedziałam się, że przeszedł dalej! Jedyne co mnie zdziwiło to fakt, że nie dostał się jako solista, ale tworzy zespół z czterema innymi chłopakami. Jednak była jeszcze lepsza wiadomość. A mianowicie, Harold wysłał mi dwa bilety na widownię X Factora, abym kibicowała One Direction, bo tak nazywał się owy zespół. Gdy tylko się dowiedziałam zadzwoniłam do Aśki.
- AŚKA! NIE UWIERZYSZ! – praktycznie krzyczałam. – Jedziemy do Londynu! ZNOWU!  Mam dwa bilety na widownię X Factora i jedziesz ze mną kibicować One Direction!
- Skąd masz bilety? – zapytała ze zdziwieniem. – I dlaczego chcesz kibicować kapeli Louis’a?
- Coo? – wytrzeszczyłam oczy, czego Aśka i tak nie mogła zobaczyć. Zupełnie zapomniałam, że Asia wysępiła od Rosalie numer jej kuzyna, Louisa i pewnie teraz często z nim rozmawiała. – Jak to kapeli Louis’a? To jest zespół Harry’ego!
- Niemożliwe! – Aśka zaczęła się śmiać. – Dostali się do jednego zespołu!
Teraz ja też zaczęłam się śmiać.
- Nie mogę w to uwierzyć! – zaczęłam skakać z radości. – Lecimy do Londynu! Lecimy do Londynu!
- Powtórka z wakacji, tyle że tym razem będzie lepiej. – powiedziała. – O ile rodzice się zgodzą..
- Na pewno się zgodzą, w końcu jesteśmy już prawie pełnoletnie. – powiedziałam i kontynuowałam mój taniec radości.
- Jednak dla mojej mamy dwa lata to dużo.
- Nie ważne, zgodzi się na pewno! – zawołałam.
I miałam rację, już wkrótce siedziałyśmy w samolocie lecącym do UK.
- Deja vu – powiedziałam z uśmiechem.
- Dokładnie. Czuję się jak we wakacje – odparła Aśka.
- Nadal nie mogę w to uwierzyć, wreszcie zobaczę Harry’ego!
- Pff, nie widziałaś go tylko miesiąc – powiedziała Aśka.
- To i tak dużo! Jedyne co utrzymywało mnie przy życiu to listy! – w tym momencie Asia zaczęła się śmiać. – Co?
- Nic, nic. To wyobraź sobie, że ja widziałam Louis’a tylko przez ok. minutę, bo ktoś – spojrzała wymownie na mnie. – Postanowił nam przerwać.
- Sama mówiłaś, że spieszymy się na samolot! Zresztą, gdybyśmy porozmawiały z Louis’em dłużej samolot odleciałby i nie zdążyłybyśmy na rozpoczęcie roku! – zaczęłam się usprawiedliwiać.
- Okej, niech ci będzie – uśmiechnęła się Aśka.
***
Kiedy wyszłyśmy z samolotu Harry, Rosalie i Louis już czekali na lotnisku. Gdy tylko ujrzałam Harolda rzuciłam mu się w ramiona.
- To na czym skończyliśmy? – zapytał z uśmiechem, a ja nie czekając na jego reakcję pocałowałam go w usta. Był strasznie zdziwiony, zresztą tak samo jak ja, nie sądziłam, że jestem zdolna do czegoś takiego, ale już po chwili ujął moją twarz w dłonie i oddał mi pocałunek.  Asia była bardziej powściągliwa. Nieśmiało spoglądała na Louis’a, który trzymając ją za rękę przyciągnął ją do siebie łapiąc jednocześnie jej drugą dłoń i cmoknął ją delikatnie w czoło.
Tą sielankę przerwała Rosie..
- A JA?! – zawołała udając focha, po czym rzuciłyśmy się jej na szyję przewracając ją na ziemię.
- Na co czekamy? – zapytał Harry Louis’a.
- KANAPKA! – krzyknął Lou kładąc się na Harry’m, który rzucił się na nas, omal nas nie zgniatając.
______________________________________
Wiem, nie trzymam się faktów.. One Direction powstało 23 lipca a nie jesienią, ale to w końcu opowiadanie, tak? :D

8


Gdy dotarłyśmy na lotnisko mogłyśmy wreszcie złapać oddech.
- Nie mogłyście przyjść chwilę później? – zapytałam z pretensjami.
- Niee, nie zdążyłybyśmy, poza tym Rosie obiecała swojemu kuzynowi, że odbierze go z lotniska, bo on też dzisiaj wraca do domu, tyle że mieszka w UK, a nie w Polsce.
- Nie zdążyłam pożegnać się z Harry’m.. – powiedziałam.
- Jak to? Przecież miałaś cały dzień.. – zdziwiła się Rosie.
- Dzień pożegnania na cały rok rozłąki to za mało.. – westchnęłam.
- Dobra, nie smuć już, bo Louis tu idzie! – zawołała Rosie.
- Kto? – zapytałyśmy jednocześnie z Aśką.
- Mój kuzyn – przewróciła oczami Rosie.
- Cześć, jesteś wreszcie – zwróciła się do chłopaka, który właśnie do nas podszedł. – To Bianka i Aśka, ale raczej ich nie poznasz, bo wracają już do domu.
Spojrzałam na niego, ale nie było w nim nic nadzwyczajnego. Ot zwykły, przeciętny chłopak. Ale za to Aśka nie mogła oderwać od niego wzroku. Zastanawiam się co ona w nim widziała. Louis chyba chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył, ponieważ mu przerwałam.
- Taaak, musimy już lecieć, zaraz odleci nasz samolot. Pa, Louis. Miło było cię nie poznawać! – zawołałam ciągnąc za sobą Aśkę i machając Rosie i Louis’owi na pożegnanie.
- Dlaczego to zrobiłaś?! – syknęła Aśka, gdy byłyśmy już na tyle daleko, że ani Rosie, ani Louis nie mogli nas słyszeć.
- Zemsta – powiedziałam wsiadając do samolotu, który wkrótce miał startować.
- Właśnie, zapomniałaś już o Jeremy’m? – zapytała z jadem w głosie, a ja wy odpowiedzi rzuciłam jej wściekłe spojrzenie. Zajęłyśmy nasze miejsca, ale przez całą drogę się do siebie nie odzywałyśmy..
Po trzech godzinach lotu byłyśmy w domu, najlepsze wakacje w życiu za kilka godzin miały się skończyć. Czas powitać wrzesień. Miesiąc, który na pewno nie pobije poprzednich. Już jutro rozpoczęcie roku.. Trzeba się przygotować.
- Idziemy do mnie czy do ciebie? – zapytałam.
- Bez różnicy – powiedziała Aśka bez uczuć.
- Co się stało? – zapytałam. – Ja mam jeszcze powody, żeby czuć się fatalnie, ale co się dzieje z tobą?
- Nic.. – odparła nie patrząc na mnie.
- Przecież widzę, że coś – powiedziałam zmuszając ją, by spojrzała mi w oczy. – Mów, wiesz, że się mnie nie pozbędziesz, dopóki mi nie powiesz.
Aśka uśmiechnęła się i zaczęła mówić.
- Chodzi o Louis’a..
- WIEDZIAŁAM! – przerwałam jej, odbierając od niej gniewne spojrzenie. – Ups, przepraszam, już się nie wtrącam – uśmiechnęłam się do niej.
- No więc..Czuję taką.. potrzebę poznania Louis’a. Jakby on miał coś zmienić w moim życiu.. Rozumiesz? – spytała.
Nie odpowiedziałam, tylko zamyśliłam się. Nagle.. wpadłam na pewien pomysł.
- Dziewczyno! Na co ty czekasz?! – zapytałam, niemal podskakując. – Dzwoń do Rosie i bierz na niego namiary!
- Boże! Jaka ja jestem głupia! – Aśka walnęła się w czoło. – Przecież to jej kuzyn! To logiczne, że dzięki niej go poznam!
- Widzisz? Problem rozwiązany, a teraz idziemy do mnie pomożesz mi wybrać coś na jutro i wbijamy do ciebie, wybrać twój strój, a co później.. wyjdzie w praniu– powiedziałam i wzięłam Aśkę pod rękę.

***
- To może to. – spytała z nadzieją Aśka. Siedziałyśmy u mnie w pokoju wybierając ciuchy na rozpoczęcie roku szkolnego.. A właściwie to Aśka wybierała, a ja kręciłam nosem..
- Niee – odpowiedziałam. – Zbyt.. zwyczajne.
- A to? 
- Za mało formalne.. – odparłam z ociąganiem.
- Hmm.. Co myślisz o tym.
- Szczerze mówiąc.. – zaczęłam nie patrząc jej w oczy. – To nie w moim stylu.
- Mam tego dosyć! – zdenerwowała się Aśka. – Albo coś wybierzesz, albo stąd idę!
- Nie denerwuj się.. – powiedziałam opierając głowę na jej ramieniu. – Zaraz coś wybiorę.  Dobierz jeszcze jeden strój.
- Okej, ale to już ostatni..
Tym razem byłam zachwycona!
- Gdzie ty to znalazłaś?! – zapytałam zdziwiona. – Szukałam tej koszuli dzień przed naszym wyjazdem!
- Tak to jest jak się ma szafę wypchaną białymi koszulami – powiedziała z uśmiechem.
- Przynajmniej jest z czego wybierać – powiedziałam wywalając na nią język.
- Okej, to teraz idziemy do mnie. – zarządziła Aśka, wstając z łóżka.
- Poczekaj, wezmę tylko piżamę i szczoteczkę do zębów – powiedziałam. – Będę spać u ciebie, późno już. Mama się nie obrazi. – uśmiechnęłam się.
Po chwili byłyśmy już w sypialni Aśki.
- Okej, ja zrobię to inaczej! Masz do wyboru trzy stroje i nie ma żadnego ale! – powiedziałam.
Wybrałam dla niej to, to i to.
- Wybieraj!
- Nic – jęknęła Aśka. – Wiesz, że nienawidzę spódniczek!
- I właśnie dlatego założysz ją jutro! – uśmiechnęłam się z satysfakcją. - Szybka piłka, co wybierasz? – zapytałam z uśmiechem.
- Okej.. – westchnęła. – Może być to.
- Idealnie.
- Lepiej chodźmy już spać, jeśli nie chcesz wyglądać jutro jak zombie! – powiedziała i uderzyła mnie poduszką. Niestety to oznaczało wojnę, która wcale nie trwała krótko. Ostatecznie poszłyśmy spać sporo po północy, narażając się na worki pod oczami jutro rano.

czwartek, 21 marca 2013

7



Od tego czasu spotykałam się się z Harry’m prawie codziennie. Byliśmy już w wesołym miasteczku, na basenie, w kinie, w parku, nawet w teatrze. Problem tkwił w tym, że nigdy nie byliśmy sami, zawsze były z nami Rosie i Aśka. 
Nawet nie zauważyłam, kiedy minęły wakacje. Został nam ostatni dzień.. Czas się pożegnać. Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec.. Trzeba wracać do Polski. A później tylko odliczać do następnych wakacji. Przetrwać te dziesięć miesięcy i wrócić.
Tego dnia Harry jak zwykle przeszedł do naszej willi. Rosie i Aśka jeszcze spały, wczoraj urządziłyśmy sobie pożegnalne piżama party, więc nic dziwnego. Jednak ja wstałam wcześniej, przewidziałam, że Harry przyjedzie jak zwykle rano i może wreszcie będziemy sami..
- Cześć – powiedziałam.
- Cześć – uśmiechnął się blado. – Dziś ostatni dzień tak? – zapytał.
- Niestety.. – odpowiedziałam ze smutkiem.
- Proszę, uśmiechnij się. Chcę zapamiętać Twój uśmiech, w końcu rozstajemy się na rok. – powiedział, a ja szybko spełniłam jego prośbę.  Wtedy Harry niespodziewanie wyciągnął aparat z kieszeni i zrobił mi zdjęcie.
- Ej! – krzyknęłam. – Dlaczego to zrobiłeś?
- W taki sposób się poznaliśmy.. – nie dokończył.
Na wspomnienie naszego pierwszego spotkania znów się uśmiechnęłam.
- A teraz zabieram Cię na plażę! – zawołał i nie czekając na moją reakcję przerzucił mnie przez ramię .
- Puść mnie! – krzyczałam śmiejąc się jednocześnie.
- Jesteś pewna że tego chcesz? – zapytał i udawał że chce mnie puścić.
- Niee! – zawołałam. – Postaw mnie.
- Nie. – powiedział z uśmiechem i zaczął biec.
Po chwili byliśmy już na plaży. Spędziliśmy tam cały dzień wygłupiając się i chlapiąc się wodą. Zbudowaliśmy też zamek z piasku, który niestety został zburzony, runęliśmy na niego, kiedy wskoczyłam Harry’emu na barana, a on przewrócił się. W końcu usiedliśmy na piasku, trzymając się za ręce i wpatrując się w zachodzące słońce.
- Nawet nie wiesz, jak będzie mi tego brakowało.. – powiedziałam z westchnieniem.
- Wiem, będę tęsknił tak samo jak ty, jeśli nie bardziej.. – odpowiedział wpatrując się we mnie. – Ale nie martw się, będę pisał listy.
- Listy? – zdziwiłam się. – Nikt już nie pisze listów. Dlaczego listy?
- Mam nadzieję, że zachowasz te listy i będą ci przypominały o mnie.. A poza tym.. – spojrzał mi w oczy. – To niesamowicie romantycznie nie uważasz? – zapytał.
Tylko spuściłam wzrok cała czerwona, ale Harry złapał mnie pod brodę, zmuszając mnie, abym spojrzała mu w oczy i zbliżył swoją twarz do mojej. Był coraz bliżej, nasze usta dzieliły już tylko milimetry..
- Bianka! – zawołał ktoś.
Szybko odskoczyliśmy od siebie, kiedy nadbiegły Rosie i Aśka. W tej chwili miałam ochotę zakopać je żywcem.
- Co? – zapytałam z irytacją. – A tak w ogóle to jak nas znalazłyście?
- Nie czas teraz na wyjaśnienia! – zawołała Rosie.
- Zaraz spóźnimy się na samolot! – powiedziała Aśka.
Niechętnie puściłam dłonie Harold’a i pobiegłam z nimi na lotnisko często zerkając przez plecy na Loczka, który siedział sam na plaży..

6



*tymczasem w willi*

Aśka nadal oglądała „Pamiętniki Wampirów”, gdy nagle przerwał jej dzwonek do drzwi.

- Czyżby Bianka tak szybko wróciła? – powiedziała sama do siebie, podchodząc do drzwi.

- Cześć – zza progu uśmiechnęła się do niej Rosie. – Co robisz?

- Właściwie too.. – zaczęła, ale Rosalie jej przerwała.

- Gdzie masz Biankę? – zapytała.

- Jest na randce – uśmiechnęła się Asia.

- Na randce powiadasz? Czyżby z tym słodkim loczkiem, którego poznałam wczoraj?

- Właściwie to go nie poznałaś, bo nie znasz jego imienia – uśmiechnęła się Aśka.

- Cicho! Może do nich dołączymy?

- Zwariowałaś? Chcesz popsuć im romantyczną atmosferę?

- Czemu nie – Rose uśmiechnęła się złośliwie. – Gdzie oni są?



*wracamy do Harry’ego i Bianki*

- Powiedz, kiedy ty to przygotowałeś? – zapytałam.

- Prawdę mówiąc nie powiedziałem ci wszystkiego, gdy przyszłaś. Byłem tutaj godzinę wcześniej, a gdy skończyłem po prostu poszedłem na miejsce spotkania.

- Niesamowite – uśmiechnęłam się. – Nie jestem pewna czy jest ktoś jeszcze kto zrobiłby to dla mnie.

Harry otworzył usta żeby coś powiedzieć, gdy przysiadły się do nas Rosie i Aśka.

- Co wy tutaj robicie?! – zapytałam.

- Przyszłyśmy zobaczyć się z naszą przyjaciółką – uśmiechnęła się niewinnie Rosalie.

W odpowiedzi tylko westchnęłam.

- Harry poznałeś już Rosie i Aśkę? Tak, wiem widzieliście się wczoraj, ale nadal nie znałeś ich imion..

- Miło mi was poznać – powiedział uścisnąwszy ich dłonie.

- Nam również – uśmiechnęła się Aśka.

- Pozwolisz, że się poczęstujemy? – zapytała od razu Rosie.

- Nie ma sprawy – uśmiechnął się Harry.

- Nie masz nic przeciwko temu, że popsułyśmy wam randkę? – zapytała ostrożnie Asia.

- Prawdę mówiąc spodziewałem się tego, dlatego jest tutaj tyle jedzenia.

Asia i Rosie zaczęły się śmiać. Ja też nie wytrzymałam i zaniosłam się śmiechem.

- No tak, a ja zastanawiałam się w jaki sposób my to zjemy..

Resztę czasu spędziliśmy zjadając wszystko co przygotował Harry i rozmawiając.

Nawet nie zauważyliśmy, gdy zaczęło się ściemniać.

- Ej, chyba musimy już iść.. – powiedziałam.

- Tak szybko? – zapytał z minką zranionego psiaka.

- Harry, minęło już siedem godzin – zaśmiałam się.

- Siedem godzin? Mówisz serio?

- Tak, głupku i naprawdę musimy już iść.

- To może chociaż was odprowadzę?

- Nie trzeb.. – zaczęłam, ale przerwała mi Aśka.

- Tak! Nie poradzimy sobie same! Zgubimy się i w ogóle!

Jej wypowiedź wywołała ogólny śmiech, ale Harry jednak nas odprowadził.

Droga minęła tak szybko, że nawet nie zdążyliśmy się obejrzeć a już byliśmy na miejscu.

Asia i Rosalie weszły już do domu, ale ja i Harry zostaliśmy jeszcze chwilę na ganku.

- Emmm, no to do zobaczenia? – powiedziałam niepewnie.

W odpowiedzi Styles uśmiechnął się i zrobił krok w moją stronę.

O boże, pomyślałam, czy on chce mnie POCAŁOWAĆ? Cofnęłam się, opierając się plecami o drzwi. Wtedy Harry zbliżył swoją twarz do mojej, a ja zagryzłam wargę. Nie miałam już gdzie uciec! Jednak Harold nie pocałował mnie w usta, jedynie musnął wargami moje czoło. Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się do niego promiennie.

- Dobranoc – powiedział.

- Pa – szepnęłam, gdy odchodził.

Gdy weszłam do domu zostałam zasypana gradem pytań.

- Pocałował cię?

- Jak było?

- Dobrze całuje?

- Kiedy następna randka?

- Dziewczyny! – krzyknęłam próbując je uciszyć. – Nie, nie pocałował mnie. Ale chyba chciał. W każdym razie chyba zrezygnował, gdy się cofnęłam.

- Że co?!?! Cofnęłaś się? Dlaczego?!?! – zapytała niemal z wyrzutem Rosie.

- Po prostu nigdy jeszcze się nie całowałam i trochę się boję..

- Nigdy się nie całowałaś? – Rose była w szoku.

- Czy to coś dziwnego?

- Nie, po prostu nigdy nie pomyślałabym..

- Nie ważne – przerwała jej Aśka. – Lepiej powiedz, umówiłaś się z nim na następną randkę?

- Nie, ale pewnie jeszcze zadzwoni – uśmiechnęłam się.

- Wybujałe ego! – zawołała Asia.

- Bo wiem, że mam rację – uśmiechnęłam się.

- Pff – prychnęła. - Nie wiem jak wy, ale ja zaraz idę spać.

- A ja idę do domu – odparła Rosie.

- Okej, Joanno idziesz spać, czy raczysz odprowadzić naszego gościa? – zapytałam powstrzymując śmiech.

- Idę, przecież nie jestem aż taka chamska – wymamrotała.

- Nie byłabym tego taka pewna – uśmiechnęłam się, po czym wybuchłam śmiechem.

Podczas spaceru do domu Rosalie, właściwie nic nadzwyczajnego się nie działo, ale w czasie drogi powrotnej Asia zagaiła:

- Dlaczego nie chciałaś żeby Harry cię pocałował?

- Chyba ciągle jeszcze myślę o Kamilu.. – szepnęłam.

Aśka wiedząc, że to drażliwy temat nie pytała więcej..