czwartek, 28 lutego 2013

1



- Nadal nie mogę w to uwierzyć! Właśnie siedzimy w samolocie do Londynu! Chyba zaraz zemdleję!
- Tylko spróbuj a wyrzucę cię z tego samolotu! – ostrzegła mnie Aśka.
- Dlaczego? – zapytałam z niewinnym uśmiechem. – Po prostu to jest takie niesamowite, bo jeszcze wczoraj byłyśmy na zakończeniu roku, a dzisiaj jesteśmy tutaj, w drodze do stolicy Wielkiej Brytanii!
- Okej, ale ogarnij się już, bo chcę iść spać! Nie wiesz o której dzisiaj wstałam!
Fakt. Przecież Aśka była u mnie o czwartej, a najpierw musiała się wykąpać i ubrać.. Tylko nie wiem w jaki sposób zaśnie w samolocie.. Ja nigdy nie mogłam zasnąć w środkach transportu.. Ale ja to ja, nie jestem Aśką.
Założyłam więc tylko słuchawki na uszy i wpatrywałam się w okno w oczekiwaniu na ten cudowny widok, który zobaczymy za kilka godzin..

***
Po trzech godzinach byłyśmy na miejscu. Czułam się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Postanowiłyśmy, że do naszej willi pójdziemy pieszo. Nie był to dobry pomysł, Aśka bardzo często musiała mnie uspokajać, bo mniej więcej co minutę zaczynałam krzyczeć. W pewnym momencie walnęła mi z liścia w twarz, czym zwróciła uwagę większości ludzi dookoła, ale my tylko zaczęłyśmy się śmiać.
- Bianka, dobrze się czujesz? – zapytała Aśka, ocierając łzy, które popłynęły jej z oczu ze śmiechu.
- Chyba tak, ale oni pewnie uważają inaczej – odparłam, spoglądając na ludzi którzy nadal się na nas gapili. – Chyba myślą, że powinnyśmy jechać do wariatkowa. – dodałam szeptem.
- No co ty? Myślisz że mają jakiś powód?– Aśka uśmiechnęła się.
Zignorowałam to.
-Jednak z  jednego się cieszę.. – urwałam.
Aśka tylko spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- A mianowicie, że oni nie rozumieją co mówimy. – I znów zaczęłyśmy się śmiać.
Po drodze zdążyłyśmy zgubić się wśród ulic Londynu, ale na szczęście szybko odnalazłyśmy  właściwą drogę.  Gdy tylko znalazłyśmy się na miejscu prawie rzuciłam się na drzwi. Od uderzenia w nie głową powstrzymała mnie Aśka.
- Ogarnij się! Przecież mam klucze, idiotko – powiedziała  i zaczęła się ze mnie śmiać.
- Ups.. To tak z przyzwyczajenia – odpowiedziałam i zaczęłam śmiać się z nią.
Po odnalezieniu naszego wspólnego pokoju rzuciłam walizkę w kąt i runęłam na łóżko. Mimo tego iż willa miała wiele pokoi chciałyśmy spać razem, nie wyobrażałam sobie tego inaczej.
Chyba zasnęłam zaraz po tej myśli bo pamiętam że obudziłam się około godziny piętnastej.
Od razu otrząsnęłam się i poszłam się odświeżyć. Postanowiłam przebrać się w zwykły, znoszony T-shirt i legginsy. Na stopy wsunęłam brązowe oxfordy.
Zebrałam moje włosy w koka, zawiązałam bandanę na głowie i poszłam szukać Aśki. Nie udało mi się jej znaleźć, ale zostawiła liścik w kuchni.
„Wybacz, że zostawiłam cię samą, ale tak słodko spałaś <3 Poszłam zwiedzić trochę Londynu bez wariatki która wydziera się co minutę :D A tak naprawdę to chciałam żebyś w końcu się wyspała, bo wcześnie Cię obudziłam, a wiem że nie umiesz spać w samolocie :D Ale mam dla ciebie niespodziankę, tylko musisz ją znaleźć :D
Powodzenia, Aśka ;*”
Gdy przeczytałam ostatnie zdanie, intuicyjnie rozejrzałam się dookoła. Znalazłam kolejną karteczkę tym razem przyklejoną do szafki, było na niej napisane „Idź za strzałkami”. Znalazłam jeszcze kilkadziesiąt karteczek ze strzałkami, które prowadziły na taras, a tam ujrzałam stosik ciasteczek i ostatnią kartkę z napisem „Smacznego”. Mogłam się domyślić, Aśka zawsze chciała mnie utuczyć. Mimo wszystko uśmiechnęłam się wzięłam jedno ciastko, ruszyłam do pokoju po jakąś dobrą książkę i wróciłam na taras, aby delektować się słoneczną pogodą i ciasteczkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz