środa, 20 lutego 2013

Prolog



Pierwszy dzień wakacji 2010
- Bianka! Wstawaj! To już dziś! Rozumiesz?!
Otworzyłam oczy i ujrzałam, moją przyjaciółkę, Aśkę, która siedziała na mnie okrakiem.
- Co mam rozumieć? – zapytałam sennym głosem.
W odpowiedzi Aśka wytrzeszczyła swoje zielone oczy i otworzyła usta ze zdziwienia.
- O mój boże! Totalnie zapomniałam! – szybko wyskoczyłam z łóżka i potknęłam  się o moją otwartą walizkę, która leżała na środku pokoju lądując na podłodze. – Jezus Maria! – krzyknęłam szybko wstając. - Nie jestem jeszcze do końca spakowana! Ile mamy jeszcze czasu?
- Spokojnie, przewidziałam to. Jest dopiero czwarta. Wyjeżdżamy o szóstej, a samolot wylatuje punktualnie o siódmej. A teraz już do łazienki, a ja wybiorę ci coś do ubrania. – Aśka, jak zwykle zaczęła się rządzić.
- Uff, dobrze że cię mam. Gdyby nie ty, zaspałabym na samolot i moje marzenia ległyby w gruzach. – uśmiechnęłam się w drodze do łazienki.
- Nie gadaj tylko spadaj – zaśmiała się Aśka. – Już pod prysznic!
Tylko zaśmiałam się i poszłam, jak mi kazała.
Biorąc prysznic myślałam o tym wszystkim co czeka nas w Londynie. O tych wszystkich pięknych miejscach, zabytkach, przygodach które nas czekają… Jaka ja byłam szczęśliwa! Nie mogłam się już doczekać! A najlepsze było to że miałyśmy zamieszkać same w prywatnej willi!
Jejku, dziewczyno! Nie masz teraz czasu, marzyć! A poza tym  to marzenie zaraz się spełni, więc nie marnuj czasu!
Wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam myć zęby.
- Pośpiesz się! Musisz jeszcze zjeść śniadanie! – usłyszałam Aśkę przez drzwi.
- Dobrze mamusiu – odparłam i zaczęłam się śmiać.
Gdy skończyłam myć zęby w końcu wyszłam z łazienki i spojrzałam na ubrania wybrane przez Aśkę.
Gdy to ujrzałam zaczęłam się śmiać.
- No co nie podoba ci się? – Aśka uśmiechnęła się.
- Ty to umiesz wybrać ciuchy do okazji. – odparłam z uśmiechem.
Spojrzałam na Aśkę. Miała na sobie szarą bluzę, zwykłe dżinsy i różowe vansy.
- Ej, czemu ty założyłaś normalne ubrania, a mnie ubrałaś jak wielką fankę UK? – zapytałam z wyrzutem.
- Po prostu miałam taką „wenę” – Aśka zrobiła cudzysłów w powietrzu. – A ja nie miałam ubrań z flagą Wielkiej Brytanii. Za to ty, gdy dowiedziałaś się że jedziemy na wakacje do Londynu kupiłaś wszystko co znalazłaś w sklepach z flagą UK, pamiętasz? – Aśka uśmiechnęła się.
Kiedy to usłyszałam wywróciłam tylko oczami i poszłam się ubrać.
Gdy wróciłam Aśka grzebała w mojej walizce.
- Co ty robisz? – krzyknęłam na nią.
- Patrzę, ile już spakowałaś, ale widzę niewiele – spojrzała na moją prawie pustą walizkę.
- Tak, jakoś wyszło.. – zawstydziłam się.
- Okej, w takim razie ci pomogę – Aśka spięła swoje rude włosy w kucyk i ruszyła w stronę mojej szafy.
- Nie musisz, poradzę sobie..
- I co będę czekać jak jakaś idiotka dwie godziny a ty będziesz się pakować? Nie.
Tylko uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam za nią.

Półtorej godziny później

Gdy w końcu uporałyśmy się z moją walizką zostało nam półgodziny czasu, a jeszcze nawet nie zjadłam śniadania. Zupełnie o tym zapomniałam, ale Aśka postanowiła że zrobi naleśniki. Nie obyło się bez wojny na mąkę „Przestań, wsypałaś mi mąkę do ucha!” „To nie moja wina! Przecież ty zaczęłaś!” ale mimo wszystko, naleśniki wyszły pyszne. Szybko zjadłyśmy je i poleciałyśmy do samochodu. Starszy brat Aśki zawiózł nas na lotnisko i po chwili siedziałyśmy w samolocie.

1 komentarz: