sobota, 23 sierpnia 2014

33



*oczami Bianki*
- Czego chcesz? – „przywitałam” chłodno Zuzę.
- Mama kazała mi się Tobą opiekować.
- Od kiedy tak się o mnie troszczysz? – rzuciłam ironicznie.
- Od kiedy masz takich przystojnych przyjaciół? – Zuza nie była mi dłużna.
- Więc o to chodzi…
- Naprawdę myślałaś, że zgodziłam się na to ze względu na ciebie?
- Nie wierzyłam w to nawet przez moment – mruknęłam.
- Jak możesz mieć o mnie takie złe zdanie? – skrzywiła się moja siostra.
- Dajesz mi do tego powody. I widać Ci bieliznę – dodałam, wskazując na jej czerwony stanik, który był odkryty prawie do połowy.
- Bianka, jesteś taka głupia czy tylko udajesz?
Zignorowałam jej uwagę i przewróciłam oczami.
- Tak dla twojej wiadomości, tylko Zayn jest wolny.
- Który to Zayn? – zapytała.
- Mulat – odrzekłam krótko.
- Cóż, wolałabym Harry’ego, ale skoro to twój chłopak to Zaynem też nie pogardzę.
W tym momencie przerwało jej pukanie do drzwi.
Odetchnęłam z ulgą na widok Aśki i Rosie, ale po chwili spojrzałam na nie z wyrzutem.
- Fajnie, że przypominacie sobie o mnie, dopiero wtedy gdy wyjeżdżają wasi faceci – zauważyłam z goryczą.
- Dlaczego mówisz po angielsku? I kto to jest? – wtrąciła się Zuza.
- To Rosalie, Rosie to moja „ukochana” siostra Zuza – rzuciłam sarkastycznie. – Rose nie mówi po polsku. Na co dzień mieszka w Anglii.
- Miło cię poznać – powiedziała Rose z ironicznym uśmiechem, a następnie zwróciła się do mnie – idziesz z nami na zakupy?
- Znowu?! – roześmiałam się. – Jesteście zakupoholiczkami!
- Louis zostawił mi swoją kartę kredytową – uśmiechnęła się Asia. – Trzeba korzystać.
- Skoro tak twierdzisz… - odwzajemniłam uśmiech. – Poczekacie aż się przebiorę?
Dziewczyny zgodnie pokiwały głowami i usiadły na moim łóżku. W tym czasie wyjęłam z szafki top w granatowe jaskółki i dżinsowe szorty, a następnie poszłam do łazienki wziąć prysznic. Z łatwością poradziłam sobie bez tego cholernego Stylesa. Na dodatek będę musiała udawać jego dziewczynę! Przecież nie mogę dopuścić  do tego, żeby Zuza się do niego dobrała. Muszę wtajemniczyć w mój plan resztę, żeby nie było zdziwienia. Ugh. To będzie upokorzenie. Wytrzymam ten niecały tydzień, a potem Zuza niech się wynosi.
Pospiesznie wyszłam z kabiny, wytarłam ciało ręcznikiem i przebrałam się w wcześniej wybrane rzeczy.
- Okej, jestem gotowa.
- Idę z wami – oznajmiła Zuza.
- Nie, nie idziesz – wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Właśnie, że idę. Zapomniałaś, że muszę się Tobą zajmować, siostrzyczko? – zapytała cynicznie.
- Ale nie cały czas. Daj mi chociaż chwilę wolnego – jęknęłam.
- Okej, niech Ci będzie. I tak miałam iść dzisiaj na pedicure, więc widzimy się za dwie godziny.
-Chyba pierwszy raz w życiu mam ochotę cię uściskać. A jednak nie, już mi przeszło. – rzuciłam przez ramię i wyszłam z pokoju wraz z Rosie i Aśką.
***

Dwie godziny później czekałyśmy na Zuzę w umówionym miejscu. Spóźniała się już dziesięć minut.
- Gdzie ona jest?! – zapytałam zniecierpliwiona.
Ledwo to powiedziałam, moja siostra pojawiła się jakby znikąd, ciągnąc za sobą jakiegoś faceta.
- Cześć, to jak idziemy już, czy zostajecie? – zapytała.
- Kto to jest? – zignorowałam jej pytanie.
- Och, no tak, gdzie moje maniery? To Dylan. Dylan, to moja siostra Bianka i jej przyjaciółki Aśka i… - zawahała się.
- Rosie – mruknęłam zirytowana.
- Tak, właśnie. Rosie.
Spojrzałam podejrzliwie na chłopaka.
- Ile on ma lat?
- Trzydzieści – Zuza wzruszyła ramionami.
- Przecież on jest od ciebie 6 lat starszy!
- Tak, masz rację – rzuciła niedbale.
- Nie przeszkadza Ci to?
- A w czym problem? Właśnie idziemy na randkę – rzekła, a następnie wzięła twarz Dylana w dłonie i namiętnie go pocałowała. On z kolei skorzystał z okazji i zaczął bezczelnie macać ją po tyłku.
Przewróciłam oczami.
- Okej, to widzimy się w hotelu.
Zuza oderwała się od chłopaka i spojrzała na mnie nieprzytomnie.
- Aa, tak w hotelu. Do zobaczenia – pokiwała nam i nareszcie sobie poszła uwieszając się na brunecie.
- Już wiesz czemu nienawidzę mojej siostry? – zwróciłam się do Rosie, gdy Zuza była zbyt daleko, by mnie usłyszeć. – Gdybym jej nie powstrzymała to byłby jeden z 1D.
- Cóż, nie psujmy sobie humoru i chodźmy kontynuować zakupy! – zawołała Aśka, a my ochoczo się z nią zgodziłyśmy.
***

Po trzech godzinach siedziałyśmy w pizzerii czekając na pizzę.
- Bianka, co jest nie tak? Nic nie kupiłaś! To do ciebie niepodobne!
- Chyba będę musiała udawać dziewczynę Hazzy – westchnęłam.
- Dlaczego? – zapytała Rose podejrzliwie.
- Żeby Zuza się do niego nie dobrała.
- Od kiedy tak martwisz się o Stylesa? – zapytała ironicznie Aśka.
W odpowiedzi jedynie wywróciłam oczami.
- Więc jak? Nie wygadacie się?
Rudowłosa chwilę się zastanowiła i szepnęła coś na ucho do Rosalie.
- Okej – zgodziła się z przebiegłym uśmieszkiem.
No nie, znowu coś kombinują! Trudno, najważniejsze, że nie powiedzą nic reszcie.
- Rozważałam czy nie wtajemniczyć też chłopaków, ale oprócz Harry’ego żaden z nich nie będzie znał prawdy. Powiem im, że znów jesteśmy razem.
- Myślisz, że żaden się nie domyśli? – zapytała sceptycznie Rosalie.
- Wątpię, będą się cieszyć, że nas zeswatali. Większy problem to co powiedzieć Harry’emu. Niby dlaczego miałby udawać mojego chłopaka?
- Nie możesz powiedzieć mu tego co nam? – zapytała ze śmiechem Asia.
- Och, jasne – rzuciłam cynicznie – Cześć, Harry. Będziesz udawał mojego chłopaka? Dlaczego? Wiesz, moja siostra to dziwka i nie chcę, żeby zaciągnęła Cię do łóżka. To jak zgadzasz się?
Już w połowie mojego „monologu” dziewczyny zanosiły się śmiechem.
- Tak, możecie się śmiać, ale to ja zostaję sama z problemem!
Moje przyjaciółki zaczęły śmiać się jeszcze głośniej, aż zwróciły uwagę pozostałych osób siedzących w pizzerii.
- Zamknijcie się – syknęłam. – Ludzie się na was gapią.
Dopiero po tych słowach ogarnęły się i mogłyśmy w spokoju dokończyć rozmowę.
- Może po prostu powiedz mu, że powiedziałaś swojej siostrze, że z nim chodzisz i nie chcesz, żeby wyszło na jaw, że skłamałaś – zaproponowała Rosie.
- Jeśli nie wymyślę nic lepszego będę musiała tak zrobić – westchnęłam.
W tym momencie podeszła do nas kelnerka z pizzą, jednak zanim odeszła zmierzyła mnie wzrokiem i zapytała:
-Czy ty przypadkiem nie byłaś tutaj ostatnio z chłopakami z1D?
- Tak, pamiętam. Prosiłaś ich o autograf.
- A ty kłóciłaś się z Harry’m –dziewczyna uśmiechnęła się.
- To zdarza się dosyć często – zażartowała Aśka.
- Jesteście przyjaciółkami One Direction?
- Na to wygląda. Niektórzy nawet coś więcej – uśmiechnęłam się cynicznie. – Mieszkamy razem.
- Szczęściary z was – kelnerka uśmiechnęła się smutno. – Ja nigdy nie będę miała okazji z nimi porozmawiać.
- Chyba, że przyjdziesz do nas – zaproponowała Rose. – Jak masz na imię?
- April – przedstawiła się brunetka. – Naprawdę chcecie mnie z nimi zapoznać?
- Nie ma problemu – zapewniła ją Asia.
April aż pisnęła z radości, ale zaraz przypomniała sobie, że jest w pracy.
- Przepraszam, muszę już iść. Chciałabym się jakoś odwdzięczyć, a nawet nie znam waszych imion.
- Ja jestem Bianka, a to Asia i Rosalie.
- Postaram się zapamiętać! – zawołała i podeszła do kolejnego stolika.
- Kiedy tutaj byłaś? – zapytała Aśka.
- Wtedy, kiedy ty pieprzyłaś się w windzie z Louisem – uśmiechnęłam się szyderczo, sięgając po kawałek pizzy, a moja przyjaciółka oblała się rumieńcem.
- Jak myślicie, o której wrócą? – zmieniła temat Rosie.
- Kto? – zapytałam, chociaż dobrze wiedziałam kogo miała na myśli czarnowłosa.
- Chłopcy! – dziewczyna przewróciła oczami.
- Niall nic Ci nie powiedział?
- Czyli ty wiesz coś od Hazzy? – zapytała Aśka.
- Nie. Nie wiem czy zauważyłaś, ale ostatnio  nie układa się między nami zbyt dobrze – dodałam ironicznie.
- Louis stwierdził, że to może potrwać kilka godzin – Asia zignorowała moją uwagę.
- Wyszli po pierwszej – oznajmiłam.
- A teraz mamy…? – zapytała rudowłosa.
- Szóstą.
- Może już są - powiedziała Aśka z nadzieją w głosie.
- Pójdziemy sprawdzić jak zjemy – rzekłam biorąc kolejny kawałek pizzy.
- Okej – zgodziła się.
***
- Asia! Nie pędź tak! – zawołałam nie mogąc za nią nadążyć.
- Nie mów, że tak za nim tęsknisz – roześmiała się Rosie próbując dotrzymać jej kroku.
- Im szybciej tam będę tym szybciej się dowiem czy już są – oznajmiła.
Aśka przemieszczała się tak szybko, że do hotelu dotarłyśmy w niecałe pięć minut. Wtedy biegiem ruszyła do windy tak, że drzwi niemal zamknęły się zanim Rose i ja do niej wsiadłyśmy. Gdy już znalazłyśmy się na odpowiednim piętrze Asia nieco spokojniej wyjęła swoją kartę do drzwi i zajrzała do środka. Uśmiech rozjaśnił jej twarz, a po chwili nie było jej już na korytarzu. Rosie też od razu skierowała się do swojego pokoju, ja z kolei stałam niepewnie pod drzwiami zastanawiając się jak oznajmić Harry’em, że chcę żeby udawał mojego chłopaka. Jednak zanim zdecydowałam się nacisnąć na klamkę, ktoś zrobił to za mnie.
- Och, cześć Bianka. Właśnie miałem sprawdzić czy już jesteś.
- Taaaa, jestem. I muszę Ci coś powiedzieć – rzekłam zamykając drzwi.
- Tak? – Hazza uniósł brwi.
Wzięłam głęboki oddech i zapytałam słabym głosem:
- Będziesz udawał mojego chłopaka?
Chyba nie tego się spodziewał. Na chwilę nawet go zamurowało, ale szybko się otrząsnął i zaczął się śmiać.
- To żart, tak?
- A wyglądam jakbym żartowała? – spytałam poważnie.
- Dlaczego?
- Co, dlaczego? – udawałam głupią.
- Dlaczego chcesz, żebym udawał twojego chłopaka?
- Zuza myśli, że jesteśmy razem, bo tak jej powiedziałam gdy to było prawdą. Nie wie, że zerwaliśmy, a ja nie wyprowadziłam jej z błędu, a teraz byłoby mi głupio gdyby dowiedziała się jak jest naprawdę.
Styles uśmiechnął się cynicznie.
- Jasne, raczej byłoby Ci głupio powiedzieć siostrze, że nie masz chłopaka.
Odetchnęłam z ulgą. Uwierzył.
- Zawsze musisz mnie rozgryźć? – westchnęłam teatralnie.
Loczek roześmiał się, a po chwili zapytał:
- A co ja będę z tego miał?
- O tym nie pomyślałam – mruknęłam pod nosem. – Nie sądziłam, że będziesz chciał czegoś w zamian,
- Będziesz udawała nawet wtedy, kiedy nikogo nie będzie w pobliżu – powiedział pewnie.
- Czemu?!
- To mój warunek.
- Nie. Nie zgadzam się!
- Okej – wzruszył ramionami, a potem zawołał: - ZUZA!
- Dobra, niech Ci będzie – syknęła, zanim otworzyły się drzwi.
Stała w nich moja siostra i patrzyła pytająco na bruneta.
- Wołałeś mnie?
- Sprawdzałem tylko czy przyjdziesz, gdy będę potrzebował Twojej pomocy – uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
- Wołaj kiedy zechcesz – odwzajemniła jego uśmiech. – Jakbyś czegoś chciał jestem u siebie.
- Jasne, już do Ciebie biegnie, ty podła suko – warknęłam po polsku, gdy tylko zamknęły się drzwi.
- Co? – zapytał Hazz z rozbawieniem.
Chyba sam się domyślił.
- Nic ważnego, kochanie – wycedziłam z przesadną słodyczą.




_____________________________________________________________________________
Mój sposób na brak pomysłu na rozdział? Wprowadzenie nowych postaci, hahahaha. Niestety taka jest prawda. W zakładce bohaterowie możecie zobaczyć jak wygląda April, a na gifie powyżej macie Dylana. I niestety nie udało mi się napisać dwóch rozdziałów, więc spodziewajcie się notki raz w miesiącu.

piątek, 25 lipca 2014

32



*oczami Harry’ego*
- Kurwa – mruknąłem pod nosem, kiedy Bianka trzasnęła drzwiami.
Mogłem to rozegrać odrobinę inaczej. Może powinienem być bardziej czuły. Nie wiem co takiego ma w sobie ta dziewczyna, ale zawsze gdy jestem w jej towarzystwie wychodzę na sukinsyna. Zmierzwiłem swoje mokre włosy i wróciłem do pokoju. Bianka właśnie próbowała założyć swoją piżamę. Była odwrócona do mnie plecami, ale wiedziała o mojej obecności w pokoju. Usłyszała trzaśnięcie drzwi łazienki. Westchnąłem i podszedłem do niej, ale nawet nie zaszczyciła mnie spojrzeniem.
- Pozwól, że Ci pomogę – powiedziałem błagalnie.
Rzuciła mi nieufne spojrzenie.
- Naprawdę chcesz mi pomóc czy znowu liczysz na to, że mnie pomacasz?
- Jednak to prawda, że gdy raz stracisz czyjeś zaufanie, bardzo ciężko jest je odzyskać.
- Trudno zaufać komuś, kto cały czas szuka tylko okazji, żeby cię rozebrać.
- Bianka, wiesz, że nie o to chodzi…
- A o co?
- Dobrze wiesz, że chcę cię odzyskać.
- Jakoś dziwnie to okazujesz – mruknęła.
Miała rację. Bez słowa pomogłem jej założyć piżamę, a następnie sam się ubrałem i wyszedłem z pokoju.


*oczami Zuzy*
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który rozbrzmiał znaną mi melodią piosenki Katy Perry i zdumiona ujrzałam na nim nazwę, której nie widziałam od tygodni.
- Cześć mamo.
- Cześć kochanie. – usłyszałam roztargniony głos mojej rodzicielki. - Mam do ciebie wielką prośbę. Słyszałaś, że Bianka jest w Los Angeles?
- Obiło mi się o uszy – mruknęłam. – Mnie nie pozwalałaś na tak wiele, gdy byłam w jej wieku…
- Nie powinnam się zgadzać. Bianka miała wypadek. Ma rękę w gipsie i musisz tam polecieć, żeby jej pomóc.
- Ktoś inny nie może jej pomóc? Jest jeszcze Monika i Amanda..
- Tyle, że one pracują, a ty nic nie robisz.
- Dopiero co skończyłam studia! – oburzyłam się. - Chyba należy mi się trochę odpoczynku!
- Skarbie, odpoczywasz już kilka miesięcy. Przecież równie dobrze możesz odpoczywać w Ameryce.
- Naprawdę muszę tam lecieć? Czy ona jest tam sama?
- W tym problem. Jest tam z nią Aśka, Kuba i pięciu innych chłopaków…
- Trzeba było tak od razu! Mogę jechać nawet teraz…
- ZUZA! – skarciła mnie. – Tutaj chodzi o Biankę, a nie o jej przyjaciół, choćby nie wiadomo jak bardzo przystojni byli.
- Ale to dodatkowa zaleta wyjazdu – wywróciłam oczami.  – Gdzie oni dokładnie są?
- Santa Monica hotel Huntley.
- Dobra, mamo kończę. Muszę kupić bilet! Pa! – zawołałam i rozłączyłam się zanim zdążyła coś odpowiedzieć.
Następnie bez pośpiechu podeszłam do szafy i wybrałam strój na wycieczkę do LA. Była to czerwona bielizna, szary,asymetryczny t-shirt, dżinsowe szorty oraz czerwone dodatki. Kolejnym krokiem był prysznic, po którym ubrałam się i uczesałam. Właściwie byłam już gotowa, więc jedynie wytuszowałam rzęsy i musnęłam usta wiśniową pomadką. Przez chwilę rozważałam czy wezwać taksówkę czy zadowolić się komunikacją miejską, jednak postanowiłam nie tracić pieniędzy na zbyteczne wygody. Powinnam wreszcie zrobić prawo jazdy…
Około pół godziny później byłam już na lotnisku i kupowałam bilet.


*oczami Bianki*
Może byłam dla niego zbyt ostra? Nie powinnam tak na niego naskakiwać. Gdzie on poszedł? Przecież nie ma gdzie spać! Cudownie! Bo przecież wyrzuty sumienia to to, czego najbardziej mi brakowało do szczęścia! Jednak pytanie, które nurtowało mnie w największym stopniu brzmiało: skoro Harry cały czas tylko mnie irytuje, czemu tak mi na nim zależy?
Nie mogłam wyleżeć sama w łóżku, więc podjęłam spontaniczną decyzję. Pospiesznie i nieco niezdarnie przebrałam się w szarą sukienkę, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka, a na stopy założyłam szare vansy. Najwięcej czasu zajęło mi zapięcie zegarka, ale w końcu tego dokonałam. Wtedy próbowałam bezszelestnie wydostać się z budynku, ale zatrzymała mnie Aśka, która zasypała mnie pytaniami:
- Co ty robisz? Gdzie się wybierasz z tą ręką w gipsie? Gdzie się podział Harry? Czemu tak trzasnął drzwiami gdy wychodził? Pokłóciliście się?
- Aśka, daj mi spokój. Nie mam teraz czasu – zbyłam ją. - Pogadamy później.
Gdy wreszcie udało mi się wydostać z hotelu zapytałam portiera w którą stronę udał się Styles. Moje podejrzenia sprawdziły się, Hazz kierował się w stronę plaży. Pewnie już tam był, więc przyśpieszyłam kroku. Po mniej więcej 10 minutach dotarłam na miejsce i ujrzałam go, siedzącego na brzegu. Niewiele myśląc dosiadłam się.
- Cześć – powiedziałam cicho.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
- Co ty tutaj robisz? I jak mnie znalazłaś?
- Nietrudno było się domyślić, że pójdziesz na plażę.
- Jestem aż tak przewidywalny?
- Prawdę mówiąc tak, ale to dobrze. W końcu do czego to doszło, żeby dziewczyna ze skręconym nadgarstkiem musiała po całym Santa Monica szukać chłopaka.
- Wiesz, nikt nie kazał Ci mnie szukać.
- Ale martwiłam się!
- To znaczy, że dajesz mi jeszcze jedną szansę? – zapytał bezczelnie.
- I tak wiesz, że Ci wybaczę, prawda?
- To pytanie retoryczne? – uśmiechnął się szelmowsko.
Zamiast odpowiedzieć nabrałam na dłoń trochę wody i wylałam ją na jego twarz.
- Bianka! – zawołał i odwdzięczył mi się tym samym, ale zdążyłam wstać i uciec. – Przez ciebie mam sól w oczach!
Loczek czym prędzej wstał i zaczął mnie gonić. Oczywiście miał nade mną przewagę, był o wiele szybszy, więc w mgnieniu oka mnie dogonił i złapał, uważając na rękę w gipsie.
- I co mam Ci teraz zrobić? – zapytał.
- Nic. – wzruszyłam ramionami. - Jesteśmy sami. Na plaży. O trzeciej w nocy. A ja na dodatek mam skręcony nadgarstek.
- Daj mi to przemyśleć – powiedział i zrobił zamyśloną minę.
Po jakiejś minucie uważnych rozważań rzekł:
- Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności łagodzące mogę zgodzić się na pewien kompromis.
- Słucham Cię – odpowiedziałam z rozbawieniem.
- Mogę wybaczyć wszystkie pani wcześniejsze wykroczenia, jeśli spędzi pani ze mną noc na plaży.
Uniosłam brwi.
- Co masz na myśli mówiąc „spędzi ze mną noc”?
- Oh, nie to o czym pomyślałaś! – uśmiechnął się ironicznie, ale jednocześnie trochę się zarumienił.
- Musiałam spytać, bo z tobą wszystko jest możliwe – wywróciłam oczami.
- Chyba, że masz ochotę na to o czym pomyślałaś – zabawnie poruszył brwiami.
- Broń boże! – wykrzyknęłam. – Chyba, że masz zamiar zostać moim mężem.
- Czemu nie – zażartował. – Naprawdę masz zamiar uprawiać seks tylko z jednym facetem przez całe życie?
- Tak, a co w tym złego? – zapytałam, próbując ukryć rumieńce na twarzy.
- Chyba nic. Wielkie poświęcenie.
- Taaa, facet by tego nie potrafił – mruknęłam.
- Nie doceniasz nas.
- Bo nie mam powodu, by was docenić. Nie powiesz mi, że jesteś prawiczkiem.
- Wtedy musiałbym skłamać, ale jestem pewny, że gdzieś na świecie są mężczyźni, którzy jeszcze tego nie robili.
- Tak, ale oni są prawiczkami nie z własnego wyboru. Po prostu żadna dziewczyna ich nie chciała.
Harry wybuchnął śmiechem.
- Muszę przyznać Ci rację. To jak będzie z tym spaniem?
- Niech Ci będzie – przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się.
Styles odwzajemnił mój uśmiech i położył się na piasku, wpatrując się w gwiazdy. Zanim ułożyłam się obok niego zapytałam:
- Serio masz zamiar spać na plaży?
- A  co w tym złego?
- Chyba nic, ale normalni ludzie tak nie robią.
- Czy kiedykolwiek mówiłem, że jestem normalny? – zapytał z uśmiechem.
Roześmiałam się i rozłożyłam się niedaleko. Zasnęłam bardzo szybko. W końcu była już trzecia w nocy. Nawet nie zauważyłam kiedy, a już spałam wtulona w chłopaka (ku jego radości).


*oczami Zuzy*
Po kilkunastu godzinach lotu byłam niesamowicie zmęczona, ale pospiesznie udałam się do Santa Monica, by odszukać właściwy hotel. Była już 13:00, więc nie obawiałam się, że obudzę Biankę. W recepcji dowiedziałam się, gdzie mieszkają moja siostra i jej przyjaciółka. Byłam zdumiona, gdy recepcjonistka poinformowała mnie, że śpią w dwóch różnych pokojach. Z kim w takim razie śpi Bianka?! Ruszyłam do windy na odpowiednie piętro, ale gdy zapukałam do drzwi blondynki nikt mi nie odpowiedział. Skierowałam się, więc do Aśki. Rudowłosa otworzyła drzwi, ale gdy ujrzała kto się za nimi znajduje osłupiała ze zdziwienia.
- Co ty tutaj robisz? – zapytała. – Miałaś przylecieć później.
- Ale jestem dzisiaj – stwierdziłam sucho. – Gdzie jest Bianka?
- A nie ma jej w pokoju? – dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Asia, kto przyszedł? – usłyszałam męski głos, który porozumiewał się w języku angielskim.
Po chwili dostrzegłam jego właściciela, który stanął za – przypuszczalnie – swoją dziewczyną.
- To siostra Bianki – odpowiedziała mu w jego ojczystym języku.
- Oh, co nieco o Tobie słyszałem – szatyn uśmiechnął się ironicznie, obserwując mnie od stóp do głów. – Jestem Louis.
- Zuza – uścisnęłam jego wyciągniętą rękę. – Naprawdę nie wiecie gdzie jest moja sio… - w tym momencie z windy wyszła Bianka z jakimś chłopakiem. Nieco zbladła na mój widok, jednak utrzymała kamienną twarz.
- Cześć Zuza, jak widzę już dotarłaś – powiedziała cicho.
- Dobrze widzisz. Nie cieszysz się?
- Oczywiście, że się cieszę – uśmiechnęła się słabo. – Gdzie się zatrzymujesz?
- Jeszcze nigdzie - wskazałam na swoją walizkę. – Wynajęłabym pokój tutaj, ale mnie nie stać.
- Nie szkodzi, my zapłacimy – odezwał się brunet, o kręconych włosach i zielonych oczach, który przyszedł razem z moją siostrą. – Mam na imię Harry, a ty pewnie jesteś siostrą Bianki.
- Zgadza się - uśmiechnęłam się ponętnie. – Zuza.
Uścisnął moją dłoń, a ja puściłam mu oczko. Był o wiele przystojniejszy od chłopaka Aśki. Zawsze miałyśmy z Bianką taki sam gust.
- Chodźmy wynająć twój pokój – zaproponował.
- Tak, chodźmy – zgodziłam się. Blondynka poszła z nami, a ja korzystając z okazji, przyciągnęłam ją do siebie i zapytałam szeptem:
- Gdzie byliście?
- Nie musisz szeptać – odparła znużona. – On nie zna polskiego.
- Cudownie! Więc, jak? Odpowiesz na moje pytanie?
- Byliśmy na plaży.
- Jesteście razem? Doszło do czegoś więcej?
- Zuza, to nie twoja sprawa! – odrzekła wzburzona. – Trzymaj się od niego z daleka.
- Uznam to za odpowiedź twierdzącą – uśmiechnęłam się złośliwie.
- Dziewczyny, jeśli mogę się wtrącić… Jesteśmy już na miejscu.  
Harry przerwał napiętą sytuację między nami.
- Dzień dobry – zwrócił się do recepcjonistki.
- Dzień dobry, panie Styles. W czym mogę panu pomóc? – zapytała uśmiechnięta dziewczyna, zupełnie ignorując mnie i Biankę.
- Chciałbym zarezerwować jeszcze jeden pokój na tym samym piętrze do końca naszego pobytu.
- Oczywiście panie Styles – odrzekła recepcjonistka i sprawdziła coś w swoim komputerze. – Mogę panu zaproponować kolejny dwuosobowy pokój tuż obok czterech poprzednich.
- Nie ma pokoju jednoosobowego? – chłopak zmarszczył brwi.
- Nie na tym piętrze, proszę pana – odrzekła.
- Dobrze, niech będzie dwuosobowy.
Harry zapłacił za noclegi, podczas gdy pracownica hotelu zaczęła klikać coś na klawiaturze, a następnie wyjęła kartę do pokoju.
- Proszę bardzo - podała ją chłopakowi.
- Dziękuję – posłał jej jeden ze swoich uśmiechów, który sprawił, że zarumieniła się aż po cebulki włosów.
- Miłego dnia, panie Styles.
- Do zobaczenia – Harry pomachał jej na pożegnanie.
- Co za idiotka – mruknęłam do mojej siostry, a ta zachichotała.
- Co tam szepczecie? – zapytał brunet.
- Zupełnie nic – odrzekła blondynka.
Harry chciał coś dodać, ale w tym momencie z windy wyszło czterech innych chłopaków, w tym ten którego poznałam kilka chwil temu, bodajże Louis i złapali go za ramiona.
- Harry, musimy już iść, nagrywamy płytę, pamiętasz? – odezwał się mulat o dużych orzechowych oczach.
- Przecież nie zaczną bez nas – odrzekł ironicznie Styles.
- Ale jesteśmy już spóźnieni trzy godziny! – zawołał oburzony szatyn z burzą kręconych włosów.
- Liam, wyluzuj.  Jesteśmy gwiazdami, tak?
- Zrozum, że dopiero zaczynamy karierę – zaczął znudzonym głosem Liam. – Nie możemy gwiazdorzyć.
- Harry, zjedz snickersa – zachichotała Bianka.
Chłopak momentalnie spochmurniał.
- Okej, idziemy – mruknął. – Do zobaczenia później.
- Pa – pomachałam mu z uroczym uśmiechem, który zniknął wraz z chłopakami.
Szybko rozejrzałam się wokoło w poszukiwaniu mojej siostry, ale nigdzie jej nie było. Pewnie pojechała już windą na górę. Nie chciało mi się czekać, więc ruszyłam w stronę schodów. Po chwili byłam już na odpowiednim piętrze. Zapukałam do drzwi pokoju Bianki, ale chyba domyśliła się kto jest po drugiej stronie, bo nie otworzyła.
- Bianka! – zawołałam, waląc do drzwi. – Dlaczego ty mnie tak nienawidzisz?!
- Lepiej znajdź odpowiedź na pytanie dlaczego jesteś taka dwulicowa! – usłyszałam w odpowiedzi.
Ja? Dwulicowa? Jeszcze nigdy, nikt mnie tak nie nazwał! Jak ona śmie tak twierdzić?
- Bianka, otwieraj te drzwi, albo nie ręczę za siebie!
- Naprawdę się boję, cóż za przerażająca groźba – wyśmiała mnie blondynka.
- Bianka, może chcesz, żebym zadzwoniła do mamy? Ona na pewno sprowadzi Cię do Polski.
Może to było trochę dziecinne, ale poskutkowało. Moja siostra, mimo gniewu wymalowanego na twarzy momentalnie otworzyła drzwi.


______________________________________________________________
Dziękuję wszystkim, którzy nadal czekają na rozdziały. Jesteście cudowni! Wreszcie doczekaliście się rozdziału nr. 32. Na szczęście udało mi się dodać go przed końcem lipca. Moje postanowienie to dodawać rozdziały częściej, chociaż 2 w miesiącu, ale nie wiem czy go dotrzymam.
Na początku tekstu podałam Wam nazwę hotelu, w którym zatrzymują się bohaterowie, aby stworzyć pewną "wizualizację". Możecie go sobie wygooglować i zobaczyć jak mieszkają Harry, Bianka i reszta :)
Trzymajcie się i pamiętajcie, że Was kocham <3